niedziela, 9 sierpnia 2009

Niebezpieczne psy w Krakowie


Action!, originally uploaded by sgrace.

Ostatni przypadek pogryzienia pięcioletniej włoszki przez amstaffa pokazuje problem z którym zarówno Kraków jak i cała Polska nie może sobie poradzić. Na forum gazety pod artykułem o tym wydarzeniu pojawiło się 160 komentarzy! Wypowiadali się tam przeważnie obawiający się o bezpieczeństwo swoje czy swoich dzieci ludzie jak i właściciele i miłośnicy swoich pupili.

Właściciele groźnych psów często lekce warzą przepisy nakazujące prowadzenie psa na smyczy, a nawet zakładanie im kagańca! Argumentują to tym, że nie są groźne jeśli od małego dobrze są prowadzone i szkolone. Mówią również, że mniejsze psy nie uznawane za groźne rasy częściej gryzą a nie ma wobec nich obowiązku "ograniczania swobód".

Niestety różnica jest duża, przysłowiowy jamnik nawet jeśli zaatakuje dziecko nie wyrządzi mu dużej krzywdy jak duży agresywny pies, który potrafi swoimi szczękami łamać kości. Nie dziwie się, że ludzie widząc psy bez kagańców czy smyczy boją się ich. Nigdy nie mamy pewności kto i jak wychowywał te psy. Większość ludzi również nie wie jak się zachowywać by nie sprowokować psa.

Dziwi mnie też, że przerażeni ludzie zostają sami bez szansy na pomoc. Miasto w tej chwili walczy z innym problemem, również psim, z pozostałościami które zostawiają w parkach, na chodnikach i w innych egzotycznych miejscach "pupile". Czemu nie zadba najpierw o nasze bezpieczeństwo? Który problem jest ważniejszy?

Nie dziwi mnie, że nastawienie ludzi do psów i ich właścicieli jest negatywne. Jeśli ktoś lekcewarzy obowiązki wynikające z posiadania psa, nie powinien go mieć. Podejrzewam również, że tacy ludzie to zapewne procent albo ułamek procenta wszystkich właścicieli psów, ale to właśnie przez nich postrzegamy resztę.

Co z tym robić?

Teoretycznie jeśli widzimy groźnego psa bez kagańca czy puszczonego bez smyczy możemy zgłosić interwencje straży miejskiej pod numerem 986. Jednak w praktyce jest tak, że strażnicy interweniują zbyt wolno co wynika z dużej ilości innych zgłoszeń i zbyt małej ilości patroli, Ponadto zanim strażnicy przybędą na miejsce zazwyczaj właściciel psa zdąży się z niego oddalić, co uniemożliwia interwencję. Zazwyczaj w takich przypadkach nie pozostaje nam nic innego jak rozłożyć ręce i pobiadolić na ludzki los.

Jednak nie do końca tak musi być. Jeśli mamy wystarczająco dużo czasu możemy po przyjeździe patroli zgłosić się do nich w charakterze świadka. Jak odpisał mi zastępca rzecznika straży miejskiej Marcin Jurczenko, sprawa wygląda następująco:

Przesłuchanie takie ma miejsce we właściwym terytorialnie Oddziale Straży Miejskiej, a jego termin jest wyznaczany w dniu dogodnym dla świadka. Oczywiście dopuszczalne jest przedstawienie zgromadzonego materiału, np. w postaci wykonanych fotografii czy nagrań wideo. Odrębną kwestią pozostaje możliwość zidentyfikowania sprawcy wykroczenia. Wydaje się, że decydując się na złożenie zeznań poza wspomnianymi fotografiami czy nagraniami powinien Pan co najmniej potrafić wskazać budynek do którego sprawca się oddalił.
Po złożeniu zeznań przez świadka, na przesłuchanie wzywany jest zidentyfikowany sprawca wykroczenia, który składa wyjaśnienia. Następnie kierowany jest wniosek o ukaranie sprawcy do Sądu Grodzkiego. Sąd może również przesłuchiwać zarówno sprawcę jak i świadka zdarzenia.


A co z karą która bądź co bądź jest prymitywnym, ale skutecznym środkiem wychowawczym?

Kwestia ewentualnej sankcji karnej za popełnione wykroczenie z art. 77 KW - niezachowanie nakazanych środków przy trzymaniu zwierzęcia - w przypadku stwierdzenia tego faktu naocznie przez strażnika przewiduje następującą gradację w zależności od stopnia społecznej szkodliwości czynu: pouczenie, mandat karny kradytowany w wysokości 200 zł - określonej odpowiednim rozporządzeniem, wniosek do sądu grodzkiego w przypadku odmowy przyjęcia przez sprawcę mandatu karnego lub sytuacji, gdy strażnik uzna, że wysokość mandatu nie sankcjonuje w całości bezprawności czynu. Wówczas sprawca podlega karze grzywny do 250 złotych lub karze nagany.

Apel
Zanim następny raz jakiś niebezpieczny pies pogryzie bogu ducha niewinnego człowieka, poświęć chwilę na wpisanie do komórki numeru straży miejskiej i zgłaszniu takich wykroczeń. Nie daj się zastraszyć psom i ich nieodpowiedzialnym właścicielom. Jeśli sami nie zaczniemy działać to kto za nas to zrobi? Psy czy ich właściciele?

2 komentarze: